Jeep w Toskanii - który to już raz ;)?

Cześć czołem, zastanawiałem się ostatnio czy kolejny post o jeepie w Toskanii jest „wskazany”. Z drugiej strony dostaję ostatnio sporo pytań, czy nie boję się jechać tak leciwym autem w tak daleką podróż? Jakie części zamienne zabieram ze sobą w taką drogę? 🙂 i wiele innych, które skłoniły mnie do napisania tego krótkiego postu.

Co roku staram się „zresetować” i wyjechać gdzieś gdzie jest pyszne jedzenie, dobre wino i zawsze pogoda 🙂 (no w tym roku w nadmiarze ;)) Takie wymagania spełnia Toskania, spełnia je w 100%. 

Teraz kilka słów o samej podróży. Jak co roku podczas „wypadów” na południe europy (tendencyjnie – oczywiście Włochy), jadę przez Czechy/Austrię. W Czechach polecam zatankować np.: w Mikulov (stacja Shell) 

Na tej stacji ON był w przeliczeniu lekko droższy niż w Polsce (6,90 PLN). Tankowanie do pełna i kierunek Gratz. W Austrii paliwa to już zupełnie inna sytuacja. ON po 2.05 EUR. 

Odpoczynek w hotelu pod Gratzem i dalsza droga przed nami. Pierwsze tankowanie we Włoszech, tutaj ceny też zgoła inne niż rok temu. W tym roku w lipcu średnio 1,75 EUR za litr ON. Tamten rok przywitał nas kwotami 2.10 za litr ON. Poza winietami w Czechach i Austrii, dochodzi prawie 45 EUR za autostradę we Włoszech (oczywiście w jedną stronę

).

Na takie przybliżone koszty musisz się nastawić. Co do wspomnianych na początku postu pytaniach od wielu z Was. Nie boję się jechać w tak daleką podróż „tak leciwym autem”. Nie ponieważ dbam o samochód, oczywiście awaria może go dopaść, ale czy nie może dopaść również nowego. Co do ewentualnych części zamiennych 😉 no tu muszę rozczarować, nigdy nie mam niczego ze sobą. Z kluczy które zabieram w taką podróż, to zestaw podstawowych kluczy, którymi mogę zdjąć osłonę silnika, jakieś szczypce śrubokręty (płaski i krzyżakowy), nic więcej. W tym roku z rozpędu nawet dodatkowego litra oleju nie zabrałem ;). Przyjechał ponad 3800 km. stan oleju na bagnecie identyczny jak przed podróżą – ufff.

Dlatego też nie bój się takich wypraw. Jak znacz choć trochę swój pojazd, jeździsz nim na codzień, nic strasznego nie powinno cię zaskoczyć. Z doświadczenia wiem, że najczęściej w takich długich trasach (często w wysokich temperaturach), w tym roku we Florencji na parkingu odnotowałem 43 stopnie C. może dojść do awarii akumulatora, klimatyzacji. Tak to jest możliwe, ale możliwe jest również to, że zepsuje Ci się cokolwiek innego i uniemożliwi Ci dalsze jazdę. Na to nie mamy do końca wpływu.


Ja zawsze przed taką podróżą sprawdzam następujące elementy:

  1. Akumulator (on dostaje mocno, dużo urządzeń na „pokładzie” dodatkowo lodówka ;).
  2. Ładowanie tegoż akumulatora (alternator).
  3. Jadę zweryfikować i nabić klimatyzację.
  4. Co do naszych wspaniałych jeepów – sprawdzam wał przedni, szczególnie przegub od reduktora.
  5. Wymieniam olej na nowy.
  6. Sprawdzam również poziom płynu chłodzącego.
  7. !!! Hamulce !!! – to element od którego powinienem zacząć, ale to jasne, że każdy weryfikuje je przed podróżą.
Podsumowując, w tym roku zrobiłem 3800 kmboksem na dachu 🙂 średnie zużycie ON na 100 km wyszło 10,4 litra. Nie bój się takich wypraw, jak dbasz o auto, jesteś świadomym kierowcą dasz radę.